Niektóre osoby mogą się zdziwić czytając, że kredyt można wziąć i nic o tym nie wiedzieć. Nie chodzi tutaj wcale o sytuację oszustwa, kiedy ktoś posługiwał się skradzionym dowodem osobistym, albo dokonał operacji przez Internet posługując się de facto sfałszowanymi danymi.
Jest kilka sposobów na wejście w stosunek z bankiem lub z instytucją finansową bez własnej wiedzy, ale ważne w praktyce są tylko dwie z tych sytuacji, jedna wynikająca z mocy prawa, a druga powstająca z powodu działania współmałżonka lub współmałżonki.
Warto zacząć od drugiej z tych kwestii, ponieważ z nią związanych jest bardzo dużo kontrowersji w ostatnim czasie.
Bank ma bowiem prawo udzielić kredytu osobie pozostającej we wspólnocie małżeńskiej bez pytania drugiej strony o zgodę, kiedy kredyt udzielany jest w kwocie nie przekraczającej tak zwanego normalnego zarządu czy gospodarowania.
W praktyce oznacza to, że jeśli maż zarabiający 5.000 złotych miesięcznie chce wziąć kredyt bez wiedzy kredytobiorcy drugiego – żony – na taką kwotę, bank nie będzie mu robił problemów, ale jeśli będzie chciał 100.000 złotych, kredytu już nie dostanie.
Spłata takiego kredytu zagraża tylko majątkowi i dochodom kredytobiorcy, nie wspólnoty małżeńskiej, co powoduje, że na przykład współposiadany dom nie może być przedmiotem egzekucji, ale pensja męża i zarejestrowany na niego samochód już tak.
Jeśli kredyt bez wiedzy kredytobiorcy był brany na potrzeby współposiadanej firmy, majątek firmowy może być zlicytowany na poczet spłaty zobowiązania.
Druga, a chronologicznie pierwsza ze wspomnianych sytuacji, związana jest z postępowaniami spadkowymi. Czasami kredyt przyjęty zostaje wraz z dobrodziejstwem całego inwentarza przychodzącego w spadku.
Może nim być obarczony samochód lub dom zmarłej osoby i jeśli zdecydujemy się na przyjęcie spadku, trzeba będzie spłacić także kredyt go obciążający. Zazwyczaj jest to oczywiście gra warta świeczki, ale zdarzają się sytuację, że niewiele warty majątek może być obciążony wielkimi zobowiązaniami.
Wtedy wystarczy odmówić przyjęcia spadku wartego w zasadzie mniej niż zero, by problem zniknął. Na odmowę uczestnictwa w spadku mamy pół roku od daty śmierci osoby, która nas uposażyła. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy zmuszeni do zapłacenia całości kredytu. Problem polega na tym, że czasami można nie wiedzieć o fakcie istnienia zobowiązania, ale to już niestety nie jest przyczyna do dochodzenia jakiegokolwiek anulowania zobowiązania.